Nadzieja to takie fantastyczne zjawisko, o którym można powiedzieć, że każdy wie czym ona jest i każdy kiedyś jej doświadczył. Może dotyczyć małych rzeczy, chociażby takich, że będzie mała kolejka w sklepie, albo że znajdziemy miejsce do zaparkowania. Może również dotyczyć spraw większej wagi, takich jak chęć wyzdrowienia, uzyskanie pomocy w sytuacji trudnej i wielu innych. Mówimy o niej, że przenosi góry i trochę tak jest.
Jak to się dzieje, że ktoś dostaje diagnozę choroby, która jest nieuleczalna ale jego chęć życia sprawia, że pokonuje tą chorobę? Albo, że nie ma żadnych, ale to absolutnie żadnych, szans na otrzymanie pracy, czy awans, a jednak tak się dzieje? Cud, a może właśnie siła wynikająca z nadziei?
Chcę pokazać, że jest to takie zjawisko, które obecne mamy we wszystkich naszych sferach życia i bez wątpienia wpływa na nasze myślenie o sobie. Wpływa również na ocenę sytuacji. Kiedy mamy nadzieję, na tą samą sytuację potrafimy patrzeć zupełnie inaczej, niż wtedy kiedy jesteśmy zrezygnowani. No tak, wszyscy to wiemy. Na tej bazie powstało wiele poradników dotyczących myślenia pozytywnego, dotyczących potęgi podświadomości, według której projektujemy nasze sytuacje życiowe wyobrażając sobie przyszłość. Patrząc na to z innej strony, nadzieję możemy pokładać w sobie, bądź w sytuacjach zewnętrznych. Tutaj nadzieję pokładamy, np. w Bogu. Jednym słowem – niezależnie od tego jaki mamy punkt widzenia, patrzenia na świat – jest ona potężnym narzędziem. Takim, które każdy z nas pragnie mieć w sobie, tylko czasem okoliczności sprawiają, że boimy się wierzyć. Wierzyć w lepsze jutro i w samą nadzieję. Czasem więc, „korzystania” z nadziei trzeba się nauczyć.
Rozważań o nadziei ciąg dalszy
Możemy rozumieć ją na dwa sposoby – jako przyczynę i jako efekt. Tą pierwszą będzie wtedy, gdy będzie powodowała zmiany w naszym organizmie, myśleniu i widzeniu świata. A tą drugą, gdy będziemy jej poszukiwać i znajdować. Te dwie wizje się zapętlają. Jedna wynika z drugiej.
Nadzieja, to ogromna siła napędowa do wielu rzeczy. Bez niej nie bylibyśmy w stanie dążyć do spełniania swoich oczekiwań czy pragnień. Nie wchodzilibyśmy w związki, jeżeli nie wierzylibyśmy, że będziemy dobraną parą. W końcu jeżeli robimy coś, to liczymy na to, że się uda. Inaczej bez sensu byłoby w ogóle zaczynać.
Nadzieja, nadzieja, nadzieja...
W pewnym sensie idzie ona w parze z motywacją. Ta druga moim zdaniem zależna jest od tej pierwszej. Motywacja nie rozwinie się, jeżeli w danej osobie, w nas samych nie będzie wzbudzonej nadziei. Pracę nad motywacją należałoby, więc zaczynać od rozpoznania poziomu nadziei. I tutaj odniosę się do wszystkich fit sportowców – bez nadziei na to w jakim stanie będzie nasze ciało, jak duże będą nasze możliwości fizyczne, jak zdrowo nie będziemy się czuli nie ma mowy o rozpoczęciu treningów.
Przykładów tak naprawdę można mnożyć wiele. Każdy znajdzie coś co robi, dzięki temu uczuciu (o tym czy w sensie dosłownym jest ona uczuciem – w następnym artykule).Z mojego punktu widzenia, nie mogę nie dodać przykładu ze swojej działki. W psychoterapii jest ona bardzo ważnym czynnikiem, na który zwracamy uwagę. Praca psychologiczna nie przetrwa jeżeli pacjent/klient nie będzie widział dla siebie szansy na poprawę. O motywacji w psychoterapii – tutaj.
Nadzieja i samorealizacja
Maslow, twórca piramidy potrzeb, na samym szczycie jako potrzebę człowieka umieścił dążenie do samorealizacji. Człowiek, żeby osiągnąć swoje zamiary (również te związane z samorealizacją) potrzebuje nadziei. To trochę inny jej rodzaj, od tej którą odczuwamy kiedy jesteśmy w kryzysie. W wielu aspektach jednak podobny.
Nadzieja otwiera przed człowiekiem przyszłość, ułatwia formułowanie odległych celów, zwiększa wiarę w zdobycie nowych wartości. Co więcej – ona pobudza do działania, pozwala pokonywać przeszkody i dokonywać korekty błędów. Bez niej potrzeba samorealizacji straciłaby swoje znaczenie.
W dzisiejszych czasach mamy boom na wszelkiego rodzaju sposoby kształcenia, poszerzania wiedzy o sobie samym, szkolenia czy kursy. To luksus dążenia do samorealizacji, w której ważna jest nadzieja. To ona jest gdzieś głęboko w nas. Wyraża się pod postacią wiary w to, że jesteśmy w stanie siebie lepiej poznać, zrozumieć. Kryje się za tym głęboka ludzka potrzeba, dążenia do samoświadomości….
A co Wy sądzicie o nadziei? Pomaga?
W części drugiej – o nadziei z punktu psychologicznego, a także o tym czy są i jakie sposoby nauczenia się jej.